Historia pewnego łóżeczka...
Wszystko zaczęło się, gdy na świecie pojawił się Stefan.
Jacek postanowił spełnić moje marzenie o drewnianym łóżeczku i w zaciszu domowego warsztatu zrobił dla naszego syna piękną, pachnącą lasem kołyskę z dwiema podłużnymi szufladami.
Pomimo licznych poszukiwań nie udało mi się znaleźć fajnych uchwytów, które zaspokoiłyby moje potrzeby estetyczne.
Ich brak sprawił, że przez kilka miesięcy męczyliśmy się z otwieraniem szuflad. Wtedy wpadłam na pomysł, że możemy sami zrobić uchwyty z drewna. Tak oto powstały urocze jamniki.
Kiedy przymocowaliśmy je do szuflad okazało się, że oprócz ciekawej formy doskonale spełniają powierzoną im funkcję.
Byliśmy zachwyceni efektem.
To był moment, który zainspirował nas do dalszych działań.
Przeniosę Was na chwilę w świat tamtych zdarzeń…
Na początku tworzymy uchwyty hobbistycznie i obdarowujemy nimi dzieci z naszych rodzin oraz przyjaciół, co spotyka się z ich dużym uznaniem.
Każdy pozytywny odzew dodaje nam wiary w to, co robimy i sprawia dużo radości, przynosząc tym samym ogrom satysfakcji.
Gdy nieubłagalnie zbliża się koniec mojego urlopu macierzyńskiego, rodzi się w nas myśl, by połączyć naszą pasję ze sposobem na życie i tym samym zostać przy synku dłużej.
W 2019 roku zakładam konto na Instagramie by wypuścić nasze uchwyty w świat. Od tej chwili zalewa nas fala pytań o nasze małe dzieła sztuki, a w naszych głowach zaczyna kiełkować pomysł na rodzinną firmę.
Jacek zajmuje się rzeźbą w drewnie i jest stolarzem więc wszystko od początku wykonujemy ręcznie na pile taśmowej, której obsługi z czasem się uczę.
Tak więc metodą prób i błędów wycinamy, szlifujemy i malujemy w zaciszu domowej pracowni, a nasz syn Stefan jest testerem coraz to nowych pomysłów, na które nakręcamy się do tego stopnia, że powoli zaczynamy cierpieć na bezsenność:)
Czas płynie dalej, a zainteresowanie naszymi drewnianymi ,,cudami” rośnie. Pojawiają się osoby, które są gotowe zamówić u nas wzory ,,w ciemno”, nie wiedząc jak będą wyglądały ostatecznie.
Daje nam to dużą swobodę tworzenia, a poczucie zaufania, jakim darzą nas inni utwierdza nas w przekonaniu, że tworzymy coś wyjątkowego.
Z potrzebą chwili końcem 2019 roku powstaje pierwsza biblioteczka na książki Stefka, która szybko zaczyna pojawiać się w innych wnętrzach.
Z czasem zaczynamy tworzyć na specjalne zamówienia przyborniki na kredki czy pudełka wspomnień i tak toczy się nasze życie…
Początkiem 2022 roku do Stefka dołącza Wanda i wtedy nasz świat staje nieco ,,na głowie”.
Wraz z narodzinami drugiej pociechy zdecydowałam się na przerwę by poświęcić naszym dzieciom maksimum czasu, przeżywając cudowne chwile macierzyństwa. Teraz kiedy nieco się usamodzielniły możemy wrócić do tego co lubimy robić najbardziej, czyli do tworzenia małych, drewnianych dzieł sztuki, które od teraz mogą zagościć w Waszych domach.
Jesteśmy gotowi by z Waszą pomocą nasza historia toczyła się dalej…